1. |
Prolegomena
08:06
|
|||
W ogniu zrodzony
By żażyć się, palić,
By płonąć bez końca
W martwej powłoce
Zaklęte płomienie
Roztapiają skórę
Wynaturzenie staje się prawem
W świecie stworzonym przez diabły
W pozornie ludzkich odruchach
Struktury piekła nie są nam obce
Stworzone ludzką ręką-
Betonowe, piętrzące się w górę,
Milczące olbrzymy
Beznamiętnie zerkają na stwórców-
Nie ma w nich śladów życia
Tylko ci zrodzeni w ogniu,
Uznani za martwych,
Choć gniją i plują popiołem
Tli się w nich nadzieja-
Porzućmy ją!
Ruszajmy w odludzia
Nie sposób pokonać wrogów, gdy są tak liczni-
Porzućmy ich
By tułać się, rozmyślać
Porzućmy ciała,
Stańmy się cieniami,
By nieskończoność była czymś więcej
Niż tylko słowem
|
||||
2. |
(nic)
02:29
|
|||
3. |
||||
Nagle Czas Się Zatrzymał...
Przez szare zaułki
Kroczył cień, równie szary
Jak co dnia
Mijając wszystko to
Co znane mu tak dobrze
Czuł się obco
Jak co dnia
Wszystko czego dotknął
Obracał w proch, a jakże
W deszczu tym jesiennym,
W lepką maź
Brodząc w niej po kostki..
Nagle czas się zatrzymał..
I deszcz ten jesienny
Już zawsze zagłuszał będzie myśli
Ptaki szarpać będą
Ciało szare, bezkształtne
Jak co dnia
|
||||
4. |
||||
I popiół spadł na miasto
Przykrywajac kościste struktury budynków
I śmierć stała się jedynym żywiołem
Szarańcza wzbiła się w powietrze
By krążyć nad tym
co jeszcze prochem się nie stało
By wyżreć do kości
ochłapy człowieczeństwa,
Istota stała się
Myślą udręczoną, bezcielesną
Zgnilizna i rozkład
Stały się domem
Jedynym niebem,
Czyśćcem i piekłem
Ciało zaledwie
Rozpadającym się,
Cierpiącym bytem
Odrębnym od umysłu
Z całego świata uszlo zycie
I wszystko stało się szare
|
If you like Martwica, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp